Wygrana po walce do ostatnich sekund!

Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie 84:81 Górnik Wałbrzych (18:17, 17:29, 23:17, 26:18)

Polkąty: Dźwilewski 30 (3), Kaczmarek 22 (2), Kondas 20, Giniewski 8, Sieńko 2, Gnatowicz 2, Kurpiel, Cybiński, Kondraczyk.

Górnik: Stochmiałek 26, Murzacz 19 (1), Wieczorek 18 (1), Maryniak 13, Narnicki 3, Jaskólski 2, Ciuruś.

Nowy rok koszykarze Kątów Wrocławskich rozpoczęli od pojedynku z Wałbrzyskim Górnikiem. W pierwszym meczu tych drużyn na terenie wałbrzyskim padł wynik 75:96 dla Maximusa. W czasie trwania pierwszej rundy Górnik został wzmocniony – powracającym do gry, Adrianem Stochmiałkiem. Zawodnik ten jest wychowankiem Górnika, a w poprzednim sezonie grał w tej drużynie na parkietach 1 ligi, rozgrywając 14 spotkań. Wcześniej grał również w Nysie Kłodzko (sez. 08/09) gdzie występował wspólnie z naszymi Grzegorzem Kaczmarkiem i Sławomirem Dźwilewskim.
Mecz rozpoczął się od prowadzenia gości 0:4 i 2:5. W tym momencie nikt na hali nie spodziewał się, że taka przewaga gości może utrzymywać się niemalże do końca spotkania. Spowodowane to było katastrofalną dyspozycją naszych zawodników w obronie. W drugiej kwarcie Górnicy wjeżdżali pod basket z ogromną swobodą. Mijali naszych jak chcieli. W ataku również dyspozycja była daleka od dobrej. Mozolnie prowadzona gra, bez szybkich kontrataków nie przynosiła spodziewanych punktów i mnożyła dużą liczbę nie dokładnych zagrań. Przewaga Wałbrzycha sięgnęła 11 punktów do przerwy.
W szatni trener Zaremba musiał wstrząsnąć zespołem. Przyniosło to … prawie spodziewany efekt. Widać było znacznie lepszą rotacje w defensywie. Atak jednak nadal kulał. Bardzo ciężko szło zdobywania punktów i ciągle kłopoty sprawiała naszym graczom mieszana obrona gości. W czwartej kwarcie w końcu coś drgnęło. Dźwilewski trafił trzykrotnie zza linni 6,75cm. Pod koszem łatwe punkty zaczęłi zdobywać Kondas i Giniewski, a na rozegraniu bardzo przyzwoicie radziła sobie dwójka Gnatowicz i Kondraczyk. Na 4 minuty przed końcem spotkania Polkąty po raz pierwszy wyszły na prowadzenie 70:69. Od tego momentu trwała ostra walka kosz za kosz. Końcówka meczu to szybkie faule gości, ale sprytnie uciekł im Mariusz Gnatowicz, zdobywając dwa punkty spod samego kosza i ustalając tym samym wynik spotkania na 84:81 dla Maximusa!
Klub i zawodnicy pragną serdecznie podziękować Kibicom za dużą frekwencje i głosny doping, który pozwolił naszym zawodnikom „wyciągnąć” mecz na swoją korzyść. Następny mecz u siebie Polkąty Maximus rozegrają 4 lutego z Gimbasketem Wrocław.

14 stycznia nasza drużyna wybiera się do Jeleniej Góry na arcy trudne spotkania z faworytem rozgrywek Sudetami.

  • walbrzych 8 stycznia 2012 at 16:17

    są tu może dziewczyny które chciały nasze numery? 😀

  • Ola 8 stycznia 2012 at 13:42

    Paweł – Obłuda? Czy to na pewno dobre stwierdzenie? Jak zawsze zauważalne są tylko te złe strony, najłatwiej tylko narzekać na to co najłatwiej zwrócić uwagę. Szkoda, że nie przyjrzałeś się grupce młodzieży, która zawzięcie krzyczała i dopingowała swoją drużynę w sposób kulturalny! Niezmiernie denerwuje mnie taka postawa wobec wszystkich dookoła! Sławku, kibole będą na każdym meczu z Wałbrzychem z tego powodu, że po prostu ich nie lubią. Gratuluję wygranej!

  • Sławek 8 stycznia 2012 at 11:35

    Paweł!!! Masz racje z tym kibolem, ale z tego co wiem to był kibic WKS Śląsk Wrocław!! Oni są sławni z takiego zachowania, a jeszcze jak są pijani to im „palma odbija!! Nasi kibice koszykówki dopingowali kulturalnie!! Takich meczy życzę zawodnikom i kibicom więcej! Do następnego spotkania na meczu, oczywiście bez kiboli Śląska!!

  • pawel 8 stycznia 2012 at 08:07

    co za obłuda z tym dziękowaniem tak zwanym kibicom to jakiś żart czy jesteś ślepy człowieku dopingiem nazywasz bandyckie zachowanie grupki śmieci którzy próbowali zabrać szalik kibicom z Wałbrzycha którzy byli z dziećmi które z przerażenia płakały

Comments are closed.